Wywiad z dietetykiem onkologicznym – mgr Magdaleną Maciejewską-Cebulak
- 07 listopada, 2018
- od
- Viola Urban
W dzisiejszym wpisie rozmowa z Magdaleną Maciejewską – Cebulak, moją koleżanką po fachu, która wyspecjalizowała się w tematyce dietetyki onkologicznej. Dzisiaj porozmawiam z Magdą o jej pracy zawodowej, wyzwaniach jakie niesie za sobą kontakt z pacjentem onkologicznym, jej debiutanckiej książce oraz tym jakie niekonwencjonalne metody walki z rakiem można obecnie znaleźć w Internecie. Rozmówca jest na tyle ciekawy, że nie mam zamiaru przedłużać wstępu. Zapraszam do czytania!
Viola: Część Magda, podejrzewam, że sporo moich czytelników jeszcze Cię nie zna. Powiedz kilka słów o sobie, swoim doświadczeniu zawodowym i pracy jaką wykonujesz w gabinecie…
Magdalena: Cześć. Na początku bardzo dziękuję za poruszenie tak ważnego tematu jakim jest dietetyka onkologiczna. Doświadczenia moje, lekarzy onkologów, a także fundacji, z którą współpracuję pokazują jak ważnym elementem leczenia jest odpowiednie odżywianie oraz edukacja żywieniowa chorych na nowotwory. Niestety rzadko mają oni możliwość konsultacji z dietetykiem klinicznym, ponieważ nie są zatrudniani na oddziałach onkologicznych.
Moja chęć niesienia pomocy w tej grupie pacjentów zaczęła się w najbliższej rodzinie. Widziałam jak duże znaczenie ma prawidłowo dobrane żywienie nawet w terminalnym stadium choroby nowotworowej. Po pierwsze zapobiega chudnięciu, a tym samym wspomaga układ odpornościowy chorego. Po drugie prawidłowo dobrane posiłki w trakcie chemioterapii przynoszą ulgę przy nudnościach, regulują pracę przewodu pokarmowego (przy biegunkach i zaparciach), a także pomagają choremu poradzić sobie ze zmianą smaków. To tylko mała część tego co może zaoferować dietetyk pacjentowi onkologicznemu.
Takie osobiste doświadczenia skłoniły mnie do podjęcia studiów doktoranckich w Klinice Onkologii i Radioterapii w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, dzięki temu mam dziś możliwość współpracować z fantastycznymi ludźmi, m.in. z Fundacją Omealife – Rak piersi nie ogranicza, Kliniką Chirurgii Onkologicznej w UCK, a także Poradnią Chorób Piersi w UCK. Oprócz tego chorzy mogą zgłosić się do mojego prywatnego gabinetu, który prowadzę od ponad 5 lat.
V: Przejdźmy od razu do najbardziej kontrowersyjnej części wywiadu, czyli tego o jakie najbardziej dziwne i niebezpieczne zachowania pytają Cię Twoi podopieczni pod wpływem czytania mądrości z forów internetowych? Podejrzewam, że lista może być długa… Zdradź nam proszę z jakimi „innowacyjnymi” metodami zgłaszają się do Ciebie pacjenci i jakie są ich potencjalne konsekwencje. Modne ostatnio wlewy z witaminy C, zaniechanie leczenia farmakologicznego na rzecz picia soków to istna plaga. Na forach i grupach dietetyk po szkole medycznej może doznać szoku…
M: Tak to prawda. Gdybym miała stworzyć listę pytań, które pacjenci onkologiczni zadają przy pierwszym spotkaniu, prym wiodą trzy: czy suplementować witaminę C w megadawkach, a najlepiej dożylnie? Czy sok z buraka poprawia wyniki badań krwi? oraz czy cukier żywi raka. Rzecz jasna żadna z tych metod nie zastąpi leczenia onkologicznego i nie wyleczy chorego z nowotworu. Co więcej, błąd w interpretacji może poważnie mu zaszkodzić. Wysokie dawki witaminy C są przeciwwskazane dla osób z chorobami nerek lub hemochromatozą, przed czym przestrzegają instytucje takie jak NCI (ang. Natonal Cancer Institute) oraz FDA (Food Drug Administration). Nie inaczej jest w przypadku picia soku z buraka np. u chorych z biegunką popromienną, który w tym przypadku może zaostrzyć objawy. Warto wspomnieć o suplementach diety, często przyjmowanych nie wiadomo po co, bez zastanowienia się jaką rolę miałyby pełnić, ale „ktoś napisał w internecie, że pomaga przy nowotworach”. Pamiętajmy, że suplementy diety to nie cukierki, a większość nie jest przebadana. Potwierdziły to ubiegłoroczne badania zlecone przez Najwyższą Izbę Kontroli, wykazując brak zgodności składu z deklaracją producenta.
Pozwól, że wrócę do pierwszej części pytania – co mnie najbardziej zszokowało? Zdecydowanie najbardziej absurdalną metodą jest wszywanie pod skórę ziarna cieciorki, która niejako miałaby usuwać toksyny i tym samym leczyć z raka. Możemy sobie tylko wyobrazić kaskadę negatywnych konsekwencji dla chorego, z posocznicą i sepsą włącznie.
V: Obserwując Twoją działalność nietrudno zauważyć, że dietetyka onkologiczna to Twój konik. Temat jest wyjątkowo delikatny. Podejrzewam, że w pracy z osobami, które zmagają się z nowotworem Twój drugi zawód, czyli psycholog odgrywa niebagatelną rolę. W jaki sposób psychologia przydaje Ci się w gabinecie?
M: Zawód psychologa daje mi bardzo dużo w pracy dietetyka, zwłaszcza w onkologii. Pozwala zrozumieć chorego, to że ma prawo być zły, zasmucony i nie zawsze będzie w dobrym humorze. Tutaj na pewno potrzeba dużo cierpliwości i uwagi. Zdarzają się sytuacje, gdy chory pojawia się w moim gabinecie za namową rodziny, a sam nie jest do końca przekonany co do słuszności naszego spotkania. W takiej sytuacji najważniejsze jest dokładne wysłuchanie pacjenta oraz poznanie jego oczekiwań odnośnie sposobu odżywiania, tak aby je zaakceptował. Zawód psychologa pozwala zrozumieć, że stany emocjonalne są związane z lękiem i strachem, który przeżywają w związku z chorobą nowotworową.
Bardzo interesujące jest połączenie dietetyki i psychoonkologii. Połączenie tych dwóch dziedzin pozwala zauważyć wpływ czynników psychologicznych, takich jak depresja, na powstawanie objawów somatycznych np. biegunki. W psychoonkologii znane są przypadki chorych onkologicznych, u których jedynymi objawami depresji było zmęczenie, brak apetytu oraz chudnięcie.
V: W niektórych obszarach zdrowotnych często spotykam się z osobami samozdiagnozowanymi. Sami wykonują badania, stwierdzają u siebie insulinoporność albo niedoczynność tarczycy i idą z takimi wynikami prosto do dietetyka. Co gorsza spotykam się też z historiami pacjentów, którzy uzyskali diagnozę od innego dietetyka. Wiem, że zajmujesz się w gabinecie nie tylko osobami z nowotworami, dlatego zapytam czy nie masz wrażenia, że obecnie niektórzy dietetycy przekraczają swoje kompetencje? Jak postępujesz z pacjentami, którzy przychodzą do Ciebie z wynikami badań, bez diagnozy od lekarza albo z diagnozą z forum internetowego? Powiem szczerze, ze prowadząc grupę widzę, jak dużo osób publikuje swoje wyniki badań, aby uzyskać diagnozę od innych członków. Obserwuję, że wiele osób, które nie są lekarzami, ani dietetykami rzuca diagnozami bez najmniejszych oporów. Czym to grozi?
M: Powiem krótko osoba, która sama sobie stawia diagnozę za pomocą wyszukiwarki internetowej może zrobić sobie krzywdę, ponieważ nie ma wykształcenia medycznego. Podobnie dietetycy, którzy wykraczają poza swoje kompetencje, powinni liczyć się z odpowiedzialnością za zdrowie pacjentów. Ja nie zajmuję się diagnozą i leczeniem chorób, w przypadku wątpliwości mogę jedynie zasugerować badania oraz odesłać do lekarza. Tak było w przypadku jednej z moich pacjentek, której wyniki badań oraz objawy ze strony przewodu pokarmowego wskazywały na niedobory witaminy B12, poprosiłam o wykonanie badań laboratoryjnych, a następnie odesłałam do lekarza celem dalszego postępowania.
Samodiagnozowanie się lub diagnozy stawiane przez osoby, które nie mają ku temu odpowiednich kwalifikacji grożą źle poprowadzonym leczeniem, szkodą dla zdrowia, dalszym rozwojem choroby i w konsekwencji cierpieniem pacjenta. Dla dietetyka wyniki badań są oczywiście ważne, ale pod kątem dobrania dietoterapii i wyznaczenia jej celów. Wyniki morfologii, profilu lipidowego, enzymów wątrobowych czy glukozy pomagają dietetykowi podjąć decyzję o ewentualnych przeciwskazaniach do stosowania diety wegańskiej lub zwrócenia uwagi na minimalizowanie podaży cholesterolu z dietą. Często wyniki badań są dodatkową motywacją dla osób na diecie odchudzającej, kiedy poziom glukozy na czczo osiąga prawidłowe wartości w krótkim czasie, pacjent widzi dodatkowe korzyści.
V: Wydałyście też książkę o żywieniu w chorobie nowotworowej (pisałam o niej TUTAJ w ramach cyklu Biblioteka Dietetyka). Powiem szczerze, że jestem pod wrażeniem, ponieważ skupiłyście się na wielu ważnych tematach związanych z leczeniem onkologicznym. Mam wrażenie, że na rynku mnóstwo jest książek, które promują picie zielonych soków, które walczą z komórkami rakowymi, a mało jest naprawdę rzetelnych publikacji napisanych przystępnym językiem. Opowiedz proszę dla kogo jest wasza książka, co można w niej znaleźć i gdzie możemy ją obecnie kupić?
M: Książka dedykowana jest głównie pacjentom onkologicznym oraz ich opiekunom i bliskim. Jednak mamy nadzieję, że posłuży również dietetykom oraz każdemu kto interesuje się tematem zarówno profilaktyki, jak i żywienia w chorobach nowotworowych. Pierwsza część książki jest poświęcona profilaktyce antyrakowej, druga żywieniu w chorobie, trzecia to przedstawienie najpopularniejszych mitów w świetle badań naukowych.
Najbardziej obszerna część to żywienie w chorobie. Niejednokrotnie po diagnozie nowotworu, chorzy są zalewani informacjami o diecie, różnorakich suplementach diety i cudownych terapiach. W książce podkreślamy wyraźnie, że dieta na raka nie istnieje, ale może stanowić integralną część leczenia onkologicznego. Dzięki odpowiednio dobranym posiłkom zapobiegamy chudnięciu i łagodzimy skutki uboczne ciężkiego i wyczerpującego leczenia jakim jest np. chemioterapia. Co więcej w przypadku konieczności zmiany konsystencji posiłku (np. ze stałej na papkowatą), pomagamy dobrać takie posiłki, które będą dostarczały wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Książka ma patronat wielu instytucji m.in. POLSPEN, Fundacji Rak’n’Roll, Fundacji Alivia oraz Fundacji Omealife – Rak piersi nie ogranicza. Można ją kupić m.in. w empikach w całej Polsce oraz innych księgarniach stacjonarnych i internetowych.
V: A inne książki o podobnej tematyce? Mam tutaj na myśli takie, które opierają się na dowodach naukowych, a jednocześnie napisane są bardzo prostym językiem. Może mogłabyś polecić coś jeszcze osobom, które czytają mojego bloga i szukają publikacji o dietetyce onkologicznej.
M: Jeżeli pytasz stricte o książki poświęcone żywieniu w chorobie nowotworowej, to zdecydowanie „Dieta w chorobie nowotworowej” A. Kapały. Jeżeli chcesz poczytać o tym co jeść, aby zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka to „Antyrak. Nowy styl życia” D. Servan-Schreibera. Co prawda pojawiła się na rynku już dawno, natomiast dla mnie była to osobista inspiracja, która nakłoniła do dalszego zgłębiania tematu.
V: O diecie chemoprewencyjnej napisałam na blogu cały długi tekst (KLIK). Mimo to po publikacji spotkałam się z wieloma zarzutami, że dieta nie ma wpływu na ochronę przed rakiem. Często w ramach dyskusji pojawiały się tzw. dowody anegdotyczne „moja ciocia całe życie zdrowo się odżywiała i umarła na raka”, „mój wujek przez 40 lat palił codziennie paczkę papierosów i nie zachorował na nowotwór płuc”. Sama dobrze wiesz, że badania statystyczne mówią coś zupełnie innego i sposób żywienia oraz unikanie używek zmniejszają ryzyko zachorowania. Jak przekonujesz pacjentów, którzy przez własne traumatyczne doświadczenia zwątpili w sens stosowania diety zmniejszającej ryzyko zachorowania na nowotwory? Czy statystyka i dane naukowe ich przekonują czy raczej sięgasz po swoją wiedzę z zakresu psychologii i podchodzisz do tematu z innej strony?
M: Choroba nowotworowa jest wieloczynnikowa. Oznacza to, że jej rozwój jest uzależniony nie tylko od tego czy palimy papierosy lub jesteśmy aktywni fizycznie każdego dnia, ale także od m.in. zanieczyszczenia środowiska oraz czynników genetycznych. Szacuje się, że dieta wpływa na powstawanie ok. 30% nowotworów, nadwaga i otyłość ok. 20%, a palenie papierosów 30%. Po zsumowaniu okazuje się, że mamy znaczny wpływ na to czy zachorujemy na nowotwór, a badania potwierdzają to mocnymi dowodami. Nie oznacza to jednak, że jeżeli będziemy aktywni fizycznie minimum 30 minut dziennie oraz odżywiali się zdrowo to na 100% nie zachorujemy na raka, natomiast znacznie zmniejszymy ryzyko jego wystąpienia. Można to porównać do mycia zębów, które zmniejsza ryzyko próchnicy, ale nie gwarantuje nam, że nigdy się ona nie pojawi. Jeżeli jednak nie będziemy myć zębów to ryzyko jej wystąpienia będzie znacznie zwiększone. I tak mniej więcej działa dieta w profilaktyce antyrakowej.
V: Czy nie masz przypadkiem wrażenia, że wiele osób zna listę produktów zawierających związki chemoprewencyjne i używa ich w kuchni, jednak cała dieta i tak finalnie do zdrowych nie należy? Wiesz o co mi chodzi. Kupują czosnek, ale jedzą go tylko w formie smażonej. Kapusta najczęściej trafia na nasz stół w postaci bigosu z dodatkiem dużej ilości czerwonego mięsa, soli i wędzonki. Truskawki polewają tłustą śmietaną, a oliwę najczęściej używają na gorąco. Co Twoim zdaniem jest ważniejsze w profilaktyce nowotworowej? Sam produkt czy sposoby gotowania jakie wykorzystujemy na co dzień? Czy masz może swój osobisty dekalog zasad, jakimi ludzie powinni się kierować, aby realnie obniżyć ryzyko zachorowania na nowotwory?
M: Moim zdaniem w profilaktyce nowotworowej ważny jest całokształt. Mam na myśli nie tylko świadomy wybór poszczególnych produktów o potencjalnym działaniu antynowotworowym, ale również sposób ich przetworzenia oraz przechowywanie. Dobrym przykładem może być interpretacja diety wegetariańskiej (jednego z najbardziej prozdrowotnych modeli żywieniowych). Część osób rezygnuje ze spożycia mięsa, ale spożywa słodycze, pszenne bułki z dżemem czy warzywa obtoczone w bułce tartej i smażone na głębokim tłuszczu. Taki model spełnia kryteria diety wegetariańskiej, ale nie jest to dieta prozdrowotna.
W kontekście choroby nowotworowej zalecenia w profilaktyce są takie same jak w przypadku innych chorób dietozależnych. Dieta wpływa na cały organizm i ta sama dieta, która zmniejsza ryzyko zachorowania na raka, chroni nas przed cukrzycą typu 2, chorobami kardiologicznymi oraz nadciśnieniem tętniczym. Warto kierować się zaleceniami Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem oraz WRCF (World Cancer Research Fund International):
- Bądź aktywny fizycznie każdego dnia (minimum 30 minut dziennie)
- Unikaj, a najlepiej wyklucz całkowicie spożycie wysokokalorycznej żywności, nie tylko słodyczy i żywności typu fast-food, ale także słodkich napojów, słodkich produktów mlecznych czy słonych przekąsek. Produkty te poza cukrem i niezdrowym tłuszczem nie dostarczają niczego, z czego organizm mógłby skorzystać.
- Wprowadź do diety świeże warzywa i owoce oraz produkty zbożowe z pełnego przemiału. Są źródłem nie tylko błonnika pokarmowego, witamin i składników mineralnych, ale przede wszystkim związków fitochemicznych, pełniących rolę antyoksydantów. To właśnie one mają ogromne znaczenie w chemoprewencji nowotworów.
- Ogranicz spożycie mięsa do 500 g tygodniowo, zwłaszcza przetworzonego czerwonego mięsa. Codzienne jedzenie 50g parówek, kiełbas, pasztetów, wędlin zwiększa ryzyko zachorowania na raka jelita grubego o 18%
- Część porcji mięsa zastąp roślinami strączkowymi
- Dostarczaj witaminy i składniki mineralne wraz z pożywieniem, a nie z suplementami diety
- Ogranicz spożycie alkoholu
- Ogranicz spożycie soli do minimum, a najlepiej zastąp ją w kuchni ziołami i przyprawami jednoskładnikowymi. Myślę, że nie trzeba Cię przekonywać o ich walorach smakowych i zdrowotnych
- Nie przechowuj żywności zbyt długo, ponieważ istnieje ryzyko rozwoju aflatoksyn. Mowa tutaj przede wszystkim produktach zbożowych.
- Dbaj o sylwetkę! To nie jest już tylko kwestia estetyki, ale przede wszystkim zdrowia. Nadmierna ilość tkanki tłuszczowej w organizmie stwarza nowotworom świetne środowisko do rozwoju. W badaniach potwierdzono, że nadmierna masa ciała zwiększa ryzyko zachorowania na 11 typów nowotworów (w tym raka piersi i jelita grubego)
V: Zapytam Cię także o Twoją opinię na temat postu leczniczego. Wielu zwolenników głodówek i diet o bardzo niskiej kaloryczności opartych na samych warzywach i owocach głośno wykrzykuje argumenty, że post aktywuje procesy samonaprawcze i powoduje usuwanie w pierwszej kolejności komórek zmutowanych i nieprawidłowo działających. Brzmi bajecznie, ale chyba niewiele w tym prawdy jeśli spojrzymy na badania naukowe. Jakie jest Twoje zdanie na temat obietnic jakimi reklamuje się np. wczasy owocowo-warzywne? Jak bardzo niebezpieczne jest niedożywienie w kontekście osób u których wykryto nowotwór? Czy post rzeczywiście może aktywować jakiekolwiek geny odpowiedzialne za zmniejszenie ryzyka powstawania nowotworów jak to obiecuje np. dr Dąbrowska na swojej stronie internetowej?
M: Nie ma żadnego potwierdzenia naukowego, że głodówka i tzw. „posty lecznicze” aktywują procesy samonaprawcze. Co prawda są badania, które potwierdzają, że prawidłowo zbilansowane diety wegańskie i wegetariańskie zmniejszają ryzyko zachorowania na nowotwory. Ale słowo klucz to prawidłowo zbilansowane, a zresztą sama wiesz prawidłowo zbilansowana dieta wegańska to coś więcej niż same surowe warzywa i owoce. I mówimy tutaj o prewencji, czyli zapobieganiu wystąpienia nowotworów lub o żywieniu po zakończeniu leczenia, a to ogromna różnica. Pacjent chory na raka ma dużo wyższe ryzyko rozwoju niedożywienia, organizm takiej osoby charakteryzuje się katabolizmem (czyli zwiększonym tempem przemian metabolicznych) oraz zwiększoną utratą białka. Terapia żywieniowa będzie polegać więc na dostarczeniu odpowiedniej ilości kilokalorii (aby zapobiegać wystąpieniu niedożywienia) oraz zwiększonej podaży białka (które jest tracone w większej ilości niż u zdrowych osób). Na tej podstawie nie trudno chyba domyślić się, że dieta warzywno – owocowa nie dostarczy pacjentowi onkologicznemu tego co jest dla niego niezbędne.
V: Skoro już rozmawiamy o nowotworach, myślę że należy też wspomnieć o profilaktyce. Ja mam na tym punkcie bzika, ponieważ w mojej rodzinie wystąpił rak piersi. Pomimo młodego wieku regularnie wykonuję morfologię, badanie USG piersi, tarczycy i cytologię. Mam jednak wrażenie, że profilaktyka wciąż u nas kuleje. Młode osoby często nie mogą liczyć na skierowania (mimo, że w mojej rodzinie nowotwór pojawił się wyjątkowo szybko, badania profilaktyczne muszę wykonywać na własny koszt), część osób nie bada się, bo boi się diagnozy, albo nie ma bladego pojęcia co i kiedy zrobić. Napisz proszę w kilku zdaniach, jakie badania są najważniejsze i które należy wykonywać regularnie. Rozgraniczmy też badania refundowane od tych, które warto wykonywać na własną rękę, nawet kiedy NFZ nie posiada na to pieniędzy.
M: W Polsce są 3 badania profilaktyczne, które są refundowane. Są to cytologia (dla kobiet po 25 r.ż.), mammografia (dla kobiet między 50 a 69 r.ż. raz na dwa lata) oraz kolonoskopia dla wszystkich między 50 a 65 r.ż. raz na 10 lat (osoby, których przynajmniej jeden krewny pierwszego stopnia chorował na raka jelita grubego, mogą skorzystać z tego badania od 40 r.ż.). Oczywiście badania profilaktyczne nie zwalniają nas z samobadania piersi przynajmniej raz w miesiącu oraz regularnych wizyt u ginekologia. Myślę, że w tym miejscu warto wspomnieć o Poradni Chorób Piersi w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku, do której może zgłosić się każda zdrowa kobieta, chcąca zadbać o zdrowie swoich piersi. Dodatkowo, warto raz do roku odwiedzić swojego lekarza rodzinnego i wykonać morfologię.
V: Magda, dziękuję za ciekawą rozmowę. Powiedz jeszcze na koniec w jaki sposób czytelnicy mogą się do Ciebie odezwać celem podjęcia współpracy? Może prowadzisz w najbliższym czasie jakieś szkolenie, wykład lub spotkanie autorskie?
M: Również bardzo dziękuję. Zapraszam na mój fanpage Dietetyk Onkologiczny oraz Dietetyk Magdalena Maciejewska-Cebulak. W przyszłym roku planowane są również szkolenia dla dietetyków z zakresu żywienia w onkologii, mam również nadzieję, że będzie możliwość w przyszłości poinformować o cyklicznych warsztatach edukacyjnych dla pacjentów onkologicznych.
Mam na imię Viola Urban i wyzwolę w Tobie apetyt na zdrowe odżywienie. Od ponad 10 lat, razem ze wspierającymi blog ekspertami, dzielę się wiedzą, opinią i inspiracjami kulinarnymi. Czytając nasze wpisy poznasz podstawowe i zaawansowane informacje z zakresu zdrowego odżywiania i nauczysz się gotować naprawdę smacznie. Znajdziesz tutaj teksty merytoryczne, przepisy kulinarne, recenzje produktów, restauracji i książek, a także trochę motywacji i prawdziwych historii. Rozgość się - ten blog powstał dla Ciebie!