Tejsti Testy: Główna Osobowa – Gdynia
- 25 stycznia, 2016
- od
- Viola Urban
Jeszcze kilka lat temu jedzenie na mieście w obrębie Gdańska, Sopotu i Gdyni było nie lada wyzwaniem. Dzisiaj jak grzyby po deszczu pojawiają się miejsca, w których jemy na tyle dobrze, że wracam nie tylko z rozsądku, ale przede wszystkim za głosem serca. Miejsca, które wybieram jedząc na mieście nie muszą być zawsze „dietetyczne”, ale muszą stawiać na jakość i mieć szacunek do jedzenia. Ideologia łączenia lokalnych, sezonowych produktów z dodatkami z różnych stron świata skradła moje serce. Doceniam też to, że tutaj przypraw nie stosuje się po to, by zabić nimi pierwotny smak produktu, ale starannie wybiera się jeden lub dwa mocniejsze smaki, aby uzupełnić smak tego co na talerzu ma królować. Tyle słowem wstępu. Zabieramy się za rozbieranie GO na czynniki pierwsze!
Lokalizacja
ul. Antoniego Abrahama 39, Gdynia, Śródmieście
Typ lokalu
Główna Osobowa to restauracja serwująca kuchnię fusion, która żyje w symbiozie z koktajl barem. W sezonie poza wnętrzem lokalu dla gości udostępnione jest również klimatyczne patio. Duży plus za wnętrze – nowoczesne, przyjazne, przestrzenne i bardzo na luzie. Nie przepadam za „ą” „ę”, dlatego wśród nowoczesnych metalowo-drewnianych mebli i ścian z białej cegły czuję się doskonale. Hipstersko, ale nie hipstersko na siłę. Wyszło naturalnie i spójnie. Duży plus.
Menu
Wizyta w Głównej Osobowej zazwyczaj wygląda tak: wchodzisz, czujesz się jak w domu, dostajesz kartę, własnie zaliczasz epizod ślinotoku, następnie doznajesz na własnej skórze skrajnej postaci niezdecydowania, a raczej zdecydowania na wszystko… na raz! Karta kipi od klasyki polskiej kuchni, ale w zupełnie niestandardowym wydaniu! Podpłomyk z pastą z wątróbek podaje się tutaj z piklowaną czerwoną cebulą i greckim jogurtem, tatar wołowy z papierem ryżowym i aioli kawowym, pasta z buraka z orzechami laskowymi i oliwą truflową to tylko niektóre propozycje z karty GO. Jak widać nie wieje nudą! Ja jestem absolutnie zakochana w doskonałym tatarze z jajkiem sous vide, podpłomyku z musem z wątróbki i puree selerowo-kokosowym (składnik wegańskiego dania z confitowanej marchewki) i naleśnikach z makiem w sosie z orzechówki. Ale nie będę Wam mówić jak to smakuje, bo pomimo moich umiejętności copywriterskich brak mi słów! To trzeba zjeść.
Duży, ogromny wręcz plus za świetne oznaczenie karty! Jako osoba, która często wychodzi na miasto w towarzystwie zwolenników jedzenia bez mięsa, glutenu czy laktozy nie mogłabym o tym nie wspomnieć. Tutaj nie ma problemu z odmiennością gustów kulinarnych i zaleceń dietetycznych: naje się każdy, alergik, weganin, mięsożerca i znawca staropolskiej kuchni (chwała za pierogi z dziczyzną!). Przy wspólnym stole wszyscy będą zadowoleni.
Kolejny plus za szacunek do produktów. tutaj marchewka smakuje jak marchewka, por pozostaje porem, a sos paprykowy smakuje papryką. Nie znajdziemy tutaj dań, które są dziełem przypadkowego połączenia składników, które potem ktoś ratował przyprawami. Kucharze w Głównej Osobowej wykorzystują naturalny smak bazy dania i wzmacniają go za pomocą dodatków – różnego rodzaju piklowanych warzyw (kapusta, cebula, seler), dobrze zbalansowanych sosów (aioli kawowe, konfitura marchewkowo-pomarańczowa z wanilią) i chrupiących posypek (chipsy z jarmużu, orzechy, kruszonego chleba z płatkami drożdżowymi). Miks tekstur, aromatów i kolorów. Wygląda, pachnie i smakuje dobrze.
Pełne zimowe menu znajdziecie tutaj: Główna Osobowa- nowe menu
Misja
Zarówno za barem jak i w czeluściach kuchni znajdziemy pasjonatów dobrego smaku, niebanalnych połączeń i jakości produktów. Sztampowe, wyeksploatowane połączenia to zdecydowanie nie jest domena odpowiedzialnych za kartę osób! Trzeba przyznać, że Krzysztof Grymm, Olga Borkowska (kuchnia) i Dawid Gierjatowicz aka Faroth Farociński potrafią wyjść poza schemat i nie kończy się tutaj na bujnym pomyśle. W tym lokalu dochodzi do jego finalizacji i to jak! W tym miejscu warto wspomnieć, że w kuchni Głównej Osobowej wykorzystuje się cały potencjał produktów i dba się o to, aby żadna część warzywa, która nadaje się do obróbki nie powędrowała do kosza. Lubię to!
Ceny
No własnie! Za 15-20 zł solidnie się najemy, za niecałe 30 zł zjemy 8 dużych pierogów z dziczyzną. Ceny przystawek zaczynają się od 11 zł, a porcje wcale nie są bardzo małe. Moim zdaniem ceny są adekwatne do kosztu produktów, a nie przesadnie napompowane. To miejsce na szybki lunch i kolację w gronie znajomych. Nie zejdziecie na zawał, kiedy kelner przyniesie rachunek! Ja to kupuję.
Co można poprawić?
Jedyny problem tego miejsca jest taki, że nie mają siedziby w Poznaniu, a w Polsce mamy zimę i zamykają z tego powodu patio ;)
A jeśli tak jak ja cierpicie na zespół „Zjem wszystko!”, zachęcam do wybrania się na degustację menu. Dostaniecie wersje degustacyjne nowości z zimowej karty. Więcej informacji TUTAJ
Mam na imię Viola Urban i wyzwolę w Tobie apetyt na zdrowe odżywienie. Od ponad 10 lat, razem ze wspierającymi blog ekspertami, dzielę się wiedzą, opinią i inspiracjami kulinarnymi. Czytając nasze wpisy poznasz podstawowe i zaawansowane informacje z zakresu zdrowego odżywiania i nauczysz się gotować naprawdę smacznie. Znajdziesz tutaj teksty merytoryczne, przepisy kulinarne, recenzje produktów, restauracji i książek, a także trochę motywacji i prawdziwych historii. Rozgość się - ten blog powstał dla Ciebie!