10 i pół powodu, dla których warto odwiedzić hotel Bacówka Radawa
- 02 lutego, 2018
- od
- Viola Urban
- 1. Klimatyczny domek z kominkiem vs. luksusowe pokoje hotelowe
- 2. Miejsce przyjazne czworonogom!
- 3. Przytulna strefa relaksu
- 4. Przemiła obsługa i pomocni ludzie z okolicy
- 5. Bardzo satysfakcjonujący bufet
- 6. Dobra restauracja hotelowa
- 7. Terapia sianem
- 8. Szachy i biblioteczka, czyli coś dla umysłu
- 9. Siłownia na poddaszu oraz wypożyczalnia rowerów i kajaków
- 10. Bacówka Radawa a troska o dobre zdrowie
- 11. Coś co mnie nie dotyczy, ale bardzo doceniam!
Jak wiecie, tydzień temu skończył się mój krótki urlop. Wybrałam się razem z moim Piotrkiem na drugi koniec Polski, aby rozprostować kości, pooddychać świeżym powietrzem i po prostu nic nie robić. Przejechaliśmy ponad 700 km po to, aby zaszyć się praktycznie w lesie. W małym góralskim domku z kominkiem. Oczywiście droga nie obyła się bez atrakcji i osoby, które śledzą mnie na instasories widziały co musieliśmy przerobić zanim trafiliśmy na miejsce, ale o tym później. Teraz kilka argumentów, dlaczego warto wybrać się do hotelu Bacówka Radawa & SPA.
1. Klimatyczny domek z kominkiem vs. luksusowe pokoje hotelowe
Oprócz klasycznych pokoi hotelowych w Bacówce można wynająć domki 2 i 4-osobowe. O ile w hotelu zastaniemy naprawdę wysoki standard typowy dla hotelu z 4* tak w domkach jest luźny, sielski klimat, którego tak bardzo potrzebowałam. Drewno, jasne kolory, słodkie owieczki na ścianach i ceglana łazienka. Czuliśmy się w tym domku bardzo intymnie, a wieczory umilał prawdziwy kominek. Myślę, że niektórym z Was bardziej przypadłby do gustu wygodny hotelowy pokój, ale nas totalnie ujęła wizja rozpalania w kominku i leżenie z psem na dużej kanapie z dala od innych gości.
2. Miejsce przyjazne czworonogom!
Bardzo istotną kwestią była też dla nas możliwość urlopowania z Hiltonem. W domkach góralskich w Radawie można mieszkać razem z czworonogami. Z tego co się dowiedziałam, to w najbliższym czasie pojawi się też na recepcji mnóstwo smakołyków dla psów :) Przed hotelem na stałe stoi miska z wodą. To naprawdę urocze miejsce!
3. Przytulna strefa relaksu
Do tej pory spa kojarzyło mi się z czymś bardzo ekskluzywnym i trochę takich miejsc unikałam. Wolę raczej swobodny klimat niż marmury na ścianach. Bacówkowa strefa relaksu jest zupełnie inna. W każdym kącie stoi kominek, wszytko jest drewniane a podłoga w wielu miejscach jest z naturalnego kamienia. Do tego w czasie naszego pobytu było tam niewiele osób, więc czuliśmy się tam ultra swobodnie i naprawdę wypoczęliśmy. W strefie spa dostępny jest basen, jaccuzzi, grota solna, sauna, balia z lodowata wodą i gabinet masażu. Na zewnątrz coś co mnie ujęło najbardziej, czyli bania z gorącą wodą.
4. Przemiła obsługa i pomocni ludzie z okolicy
To jest ten moment, kiedy mogę się przyznać do tego, że jadąc na wakacje wylądowaliśmy samochodem w rowie. Jakieś 200 kilometrów od hotelu zaczął padać topiący się śnieg, a że byliśmy na jakiejś podmiejskiej drodze, to nie było na niej zbyt wesoło. Zero piasku, zero soli, na drodze śnieg o konsystencji miękkiego masła. Oczywiście jechaliśmy ostrożnie, ale ten mini poślizg i bardzo wąska droga sprawiły, że w ułamku sekundy nasz samochód leżał na boku ;/ Wizja tego, że jesteśmy na drugim końcu Polski, z autem w stanie nie nadającym się do jazdy, z 4 torbami w bagażniku (zapakowaliśmy się w myśl zasady „jedziemy samochodem, więc możemy wziąć więcej”) i psem pod pachą mnie przygniotła. Do hotelu mieliśmy wtedy ponad 140 kilometrów, a byliśmy w samym środku niczego. Pomyślałam sobie wtedy, że nie mamy ani auta ani urlopu, a w zamian same problemy…
Zero taksówek, zero autobusów, tylko las, szczere pole i awaria. Na szczęście okoliczni ludzie nam bardzo pomogli, przeczekałam z Hiltonem czas oczekiwania na lawetę u bardzo miłej rodziny. Za sprawą Instagrama udało mi się skontaktować z Joasią (@dietofitmenka), która zawiozła nas do hotelu. Kiedy zadzwoniłam na recepcję Bacówki z informacją w jakiej jesteśmy sytuacji i że dotrzemy na miejsce w środku nocy okazało się, że chcą nam pomóc i niemal bez pytania zaoferowali odebranie nas nawet z Rzeszowa (70km od hotelu) oraz kolację do domku. To było bardzo miłe, bo pomimo naprawdę patowej sytuacji udało nam się dostać na miejsce i zjeść coś pożywnego. Później także mogliśmy liczyć na pomoc z ich strony. Czuliśmy się nie jak w hotelu, tylko jak u starych dobrych znajomych, którym zależy na tym, abyśmy wszystko sobie poukładali.
5. Bardzo satysfakcjonujący bufet
Sami wiecie, że w hotelach bywa różnie. Czasami 4 gwiazdki nie mają przełożenia na smak i wartość odżywczą serwowanego jedzenia. W Bacówce nie miałam się do czego przyczepić, bo z tego co można było znaleźć w bufecie można było skomponować naprawdę fajne, odżywcze posiłki. Na śniadaniach zawsze była dostępna wyciskarka do świeżych soków, własnoręcznie wypiekane pieczywo, lokalne sery oraz wędliny, wędzone ryby, dużo świeżych warzyw, jogurt z granolą, sałatki owocowe, a nawet pudding chia. Oczywiście były też standardowe potrawy takie jak parówki, smażona kiełbaska i jajecznica, więc niezależnie od poglądów żywieniowych można było zjeść do syta.
Obiadokolacje były równie różnorodne. Za każdym razem do wybory dwie zupy: zazwyczaj jedna lżejsza (np krem z cukinii czy buraka), a druga bardziej tłusta (żurek, rosół z wiejskiej kury). Drugie dania także były różnorodne. W bufecie były zarówno klasyki takie jak panierowane kotlety jak i lekkie dania takie jak cielęcina w sosie grzybowym czy dorsz w sosie maślano-cytrynowym. Codziennie pojawiała się inna kasza i inny zestaw surówek. Dla łasuchów były też potrawy mączne takie jak naleśniki, pierogi czy placuszki. Plus za serwowanie ciekawych deserów np. puddingu z tapioki. Głodna nie byłam i nie przytyłam ;)
6. Dobra restauracja hotelowa
Z hotelowymi restauracjami bywa różnie. Często jest bardzo drogo albo są niewielkie porcje. W Feruli ceny większości dań nie są wygórowane, a porcje są tak duże, że nie byłam w stanie zjeść dwóch dań. W karcie jest oczywiście kilka dań z wyższej półki (tatar, stek z polędwicy, comber jagnięcy etc), ale można śmiało najeść się zupą. Kwaśnica była tak sycąca, że nawet Piotrek, który uważa, że zupa to nie obiad stwierdził, że dało się nią nasycić. My próbowaliśmy wspomnianej kwaśnicy, pierożków pielmieni z kozim serem i jagnięciną, domowego makaronu, tatara, krewetek, sałatki cezar oraz fondanta czekoladowego. Mogę Wam polecić w szczególności cezara, krewetki i wołowego tatara – będziecie oczarowani. Jestem wprawdzie trochę skąpa, ale ten tatar naprawdę był warty swojej ceny!
7. Terapia sianem
Pochodzę z bardzo małej miejscowości, wychowywałam się na wsi i do dzisiaj mam mega sentyment do tego czasu. Pamiętam sadzenie z mamą fasoli, sianokosy i wyrywanie świeżych rzodkiewek z ziemi. Mam słabość do truskawek prosto z krzaczka, małych kaczuszek i zapachu świeżo skoszonej trawy. W hotelu jedną z usług była tak zwana terapia sianem, czyli masaż olejami infuzowanymi w pokoju wypełnionym bardzo aromatycznym sianem! Bajka! Na zakończenie zabiegu dostaliśmy herbatkę z igieł sosny z naturalnym miodem.
8. Szachy i biblioteczka, czyli coś dla umysłu
Ostatni raz grałam w szachy chyba w gimnazjum, czyli wieki temu. Dzięki temu, że w hotelu były wystawione piękne, drewniane szachy, skusiłam się na podjęcie z góry przegranej walki z moim Piotrkiem. Zasady wprawdzie pamiętałam, ale z synem komandora nie wygram. On strategię ma we krwi. Tak czy inaczej z 4 wykonanych rozgrywek wygrałam aż 1, co uważam za wynik co najmniej wyjątkowy! Na pietrze była tez mała, ale klimatyczna biblioteczna z pięknym widokiem na góralskie domki. Pograliśmy też w bilard i piłkarzyki. Podczas zaciętej walki o każdy kolejny gol z wielkim fanem piłki nożnej śmiałam się jak na dobrej komedii. A śmiech to zdrowie! ps. tak, wygrałam ten mecz 1 punktem!
9. Siłownia na poddaszu oraz wypożyczalnia rowerów i kajaków
Wprawdzie na urlopie nie planowałam wylewać z siebie siódmych potów na siłowni, bo nie po to jest urlop, ale i tak doceniam, że takie miejsce jest dostępne. Malutka siłownia, 2 rowerki, orbitrek, bieżnia, atlas, piłki, maty i hantle. Dla mnie taki zestaw z zupełności wystarczał. Zrobiłam krótką sesję jogi i od razu było mi lepiej. żałowałam tylko, że jest zimno i nie mogę wykorzystać rowerów i kajaków. Postanowiliśmy, że latem wybierzemy się do bacówki ponownie, bo naprawdę ujęło nas to miejsce.
10. Bacówka Radawa a troska o dobre zdrowie
Hotel we współpracy z placówką medyczną przygotował też dla gości Farmę Zdrowia, czyli pakiety prozdrowotne związane z odchudzaniem, żywieniem dzieci i redukcją stresu. W skład pakietów wchodzi określona ilość noclegów w hotelu, 5 zbilansowanych przez dietetyka posiłków, spotkanie z lekarzem i wykonanie badań laboratoryjnych, warsztaty zielarskie oraz motywacyjno-relaksacyjne, ułożenie diety na 14 dni, zajęcia fitness (joga, aqua aerobik, wzmacnianie kręgosłupa i nordic walking), zabiegi spa i nieograniczony dostęp do siłowni oraz strefy relaksu. Osobiście nie testowałam tego pakietu, bo go po prostu nie potrzebuję, ale poznałam Gosię, która jest tam dietetykiem i naprawdę fajna z niej dziewczyna. Ma wiedzę i chce pomagać :)
Oprócz tego w hotelu organizowane są liczne imprezy promujące aktywny tryb życia. Bieg po zdrowie czy fit weekend z qczajem to tylko niektóre z nich.
11. Coś co mnie nie dotyczy, ale bardzo doceniam!
Pokój dla mamy z dzieckiem, pokój i plac zabaw, kino z codzienną projekcją bajki dla dzieci, kącik małego smakosza, pokoje dziecięce w apartamentach, spa dla dzieci i zajęcia z animatorem. Gdybym miała dziecko to bym się nie zastanawiała. Naprawdę.
Wpis powstał we współpracy z hotelem Bacówka Radawa & SPA.
Mam na imię Viola Urban i wyzwolę w Tobie apetyt na zdrowe odżywienie. Od ponad 10 lat, razem ze wspierającymi blog ekspertami, dzielę się wiedzą, opinią i inspiracjami kulinarnymi. Czytając nasze wpisy poznasz podstawowe i zaawansowane informacje z zakresu zdrowego odżywiania i nauczysz się gotować naprawdę smacznie. Znajdziesz tutaj teksty merytoryczne, przepisy kulinarne, recenzje produktów, restauracji i książek, a także trochę motywacji i prawdziwych historii. Rozgość się - ten blog powstał dla Ciebie!