Nie na temat #7
- 19 lipca, 2017
- od
- Viola Urban
Pasja. Zajebiście wyświechtane słowo. Ostatnio w internecie każdy ma pasję. Wypada ją mieć. To taki obowiązek fajnych ludzi XXI wieku. Wiele osób upiera się, że ich praca jest pasją, że to co robią płynie z serca, a nie chęci zarobku. Zakładają firmy, blogi, fanpage, strony internetowe, rozdmuchują to co robią do granic rozsądku, a potem okazuje się, że nie pykło, ludzie nie klikają klientów nie ma, motywacja spada. Zaczęłam się nad tym zjawiskiem zastanawiać już jakiś czas temu. Co to właściwie znaczy? Kto ma prawo mówić o sobie per pasjonata?
Dzisiaj muszę Wam opowiedzieć o tym, dlaczego jedni kończą studia i po prostu robią to co skończyli, a inni kończą studia, robią to co skończyli i są w tym zajebiści. Podobno większość studentów medycyny oburza się kiedy ktoś pyta ich o powołanie. Śmieją się, że powołanie to można mieć kiedy idzie się do seminarium, a nie wybierając się na studia medyczne. Być może. Ilu znacie lekarzy, którzy pomimo tej smutnej statystyki w powołanie nigdy nie zwątpili, którzy nie mówią o nim głośno, lecz pokazują je w pracy z pacjentem? Ja niewielu. Większość wizyt u lekarza wygląda tak, że siadam i parzę jak wiekowa Pani doktor wypełnia karty pacjentów, na dźwięk mojego tłumaczenia reaguje nerwowym uciszaniem. Zadaje pytania i chce suchych informacji. Po prostu kolejna osoba. Kolejna karta. Kolejna grypa do wyleczenia. Rutyna. Banał. Przypadek. Tak sądzę. Może raz czy dwa z życiu trafiłam na lekarza z krwi i kości, kogoś kto zrobił ze mną taki wywiad, że szczęka mi opadła, kto nie zapisał mi leków tylko badania, odpowiedział na wszystkie pytania i w głosie miał coś czego się nie uczy na studiach. Troskę.
Znam też jednego Pana farmaceutę, który na 10 metrów emanuje tym o czym jest ten tekst. Pasją. Nie wiem ile ma lat. Myślę, że około 35. To by oznaczało, że już dekadę temu skończył farmację, a mimo to nie podaje pudełek tylko rozmawia, doradza, tak niesamowicie szczerze pomaga. Wytłumaczył mi płynnym, pełnym wiedzy referatem różnicę pomiędzy jedną substancją nośnikową a inną, wymienił wady i zalety każdego rozwiązania. To były dwa banalne kapsułki bez recepty, a on się zaangażował tak jakby robił referat o leku na raka podczas nominacji do nagrody Nobla. Być może dlatego, że zapytałam. Być może dlatego, że nie chce się wypalić i narzekać w domu jak nudna jest jego praca.
Ostatnio trafiliśmy też na dobrego weterynarza. Nie znam ich wielu, ale takiego zaangażowania dawno nie widziałam. Świeżo odebrany dyplom, kilka renomowanych szkoleń dodatkowych, wielki regał pełen książek i segregatorów pełnych najnowszych badań. Na deser facebook pełen autentycznych historii łapiących za serce. Można być weterynarzem, który służy właścicielom. To wysterylizuje, to uśpi, to odrobaczy. Można być takim, który nie stawia krzyżyka nawet na chomiku, ale leczy go tak jakby był człowiekiem. Jakby nowy nie kosztował 30 zł, a cena leczenia nie grała roli. Fajnie. Naprawdę doceniam. Leczymy teraz naszego Stefana i doceniam ludzi z taką pasją. To słowo zajebiście tutaj pasuje. Inaczej tego nie nazwę, bo na kilometr widać, że w przypadku tego młodego weterynarza nie rasa, wielkość i cena zwierzaka ma znaczenie. Tutaj każdy pacjent dostaje szansę, nawet jeż znaleziony na ulicy za którego nikt nie zapłaci. Być może to kwestia jeszcze świeżego dyplomu. Być może kiedyś przyjdzie rutyna. Chcę jednak wierzyć, że być może nie. Że pasja nie umiera jeśli płynie z serca, przejawia się jako nienaganna kompetencja i zadowolenie klientów.
Co to jest pasja? Kiedy mówisz komuś „jeśli teraz nie możesz, zapłacisz później albo wcale, teraz chcę Ci pomóc”. Pasja jest wtedy, kiedy ktoś pyta czy taki zawód dietetyka się w dzisiejszych czasach opłaca, a Ty mu mówisz „skoro o to pytasz, to nawet nie zaczynaj, bo gdybyś miała zajawkę, to miałabyś to gdzieś czy się opłaca czy nie – po prostu chcesz to robić mimo wszystko”. Pasja jest wtedy, kiedy nie od razu są efekty, ale mimo to nie rzuca się po pół roku czegoś co nazywało się jeszcze chwilę temu tym pięknym, lecz pustym słowem.
Tym słowem operuje się obecnie zbyt często. Straciło na wartości. Aktualnie kiedy widzę, że ktoś mówi o sobie, że jego pasją jest x, y, z to przymykam na to oko. Nie interesuje mnie to co ta osoba o sobie myśli. Interesuje mnie to czy ta osoba robi to, co mówi i jest ponadprzeciętnie zaangażowana. Niezależnie czy leczy nowotwory, zdobi paznokcie, projektuje ogrody, piecze ciastka czy parzy kawę. Byłoby cudownie widzieć, że ludzie są na swoim miejscu, odnajdują się tam i są absolutnie szczęśliwi.
Patrząc na swój zawód przez pryzmat takich wyjątkowych przypadków i ludzi, którzy od lat iskrzą niesłabnącą pasją absolutnie nie ośmielę się powiedzieć o sobie, że pasjonuje mnie dietetyka. To moja zajawka, styl życia, coś czym chcę się dzielić, co mi się nie nudzi i daje satysfakcję. A to czy to już pasja czy jeszcze nie powinni ocenić inni. Ja wiem jedno, od lat mam misję i to ona mnie zaprowadziła mnie tu gdzie teraz jestem.
A Ty jak uważasz? Pasja to każde hobby czy o wiele więcej?
Mam na imię Viola Urban i wyzwolę w Tobie apetyt na zdrowe odżywienie. Od ponad 10 lat, razem ze wspierającymi blog ekspertami, dzielę się wiedzą, opinią i inspiracjami kulinarnymi. Czytając nasze wpisy poznasz podstawowe i zaawansowane informacje z zakresu zdrowego odżywiania i nauczysz się gotować naprawdę smacznie. Znajdziesz tutaj teksty merytoryczne, przepisy kulinarne, recenzje produktów, restauracji i książek, a także trochę motywacji i prawdziwych historii. Rozgość się - ten blog powstał dla Ciebie!