Biblioteka Dietetyka #4

Najwyższa pora na kolejną odsłonę mojego ulubionego cyklu. Biblioteka Dietetyka na ponad 2 miesiące została zawieszona, bo miałam tyle pracy, że ciężko mi było poświęcić czas na nowości wydawnicze. Najwyższa pora nadrobić zaległości i opisać Wam nie 3, a 4 nowości jakie pojawiły się na mojej półce. Dzisiaj serwuję 3 książki kulinarne, które totalnie mnie oczarowały i jedną fantastyczną książkę merytoryczną autorstwa mojej znajomej <3 Spisała się dziewczyna!

---

Dzisiaj w ramach cyklu Biblioteka Dietetyka omówię dla Was

• „Superfood na co dzień. Co jeść, by dobrze się czuć” Jamie Oliviera
• „Sezonowe Warzywo. Wegetariańska uczta.” Dominiki Wójciak
• „Najlepsze przepisy najlepszych restauracji” wydane przez Restaurant Week i Macieja Nowaka
• „Codziennie fit” Marty Hennig

---

Biblioteka dietetyka #4 – Superfood na co dzień – Jamie Olivier

Żeby kupić tę książkę trzeba stanąć aktualnie na rzęsach. Kiedy szukałam drugiego egzemplarza na prezent, nie mogłam jej znaleźć w żadnej stacjonarnej księgarni. W najbardziej popularnych księgarniach internetowych też nie. W związku z tym, że książka jest naprawdę pro, szukałam do skutku i udało się. Na końcu wkleję Wam link do sklepu, żebyście nie musieli pokonywać tej samej drogi, co ja. Mam jednak błoga nadzieję, że wydawnictwo Insignis wypuści na rynek kolejną partię tego tytułu.

Już na pierwszy rzut oka widać w tym rękę mistrza. I chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że Jamie to już cały sztab ludzi to ja go podziwiam za tą konsekwencję jaką Jamie gotuje. Sprytnie łączy smaki, upraszcza, nie przekombinowuje. Jego jedzenie wygląda jak jedzenie: apetycznie i naturalnie. Do tej pory książki Oliviera traktowałam jako inspirację, tę przyjmuję taką jaka jest!

Książka podzielona jest na rozdziały, które zawierają po kolei przepisy na śniadania, lunche, kolacje oraz przekąski i napoje. Oprócz przepisów w książce znajdziemy też część merytoryczną zatytułowaną „żyj dobrze”, gdzie opisane są między innymi role poszczególnych składników diety (białka, tłuszcze, węglowodany), jest kilka słów o nabiale, alkoholu, żywności ekologicznej i idei zrównoważonego talerza. Brawo dla Jamiego za sprostowanie w książce mody na olej kokosowy. Książka absolutnie go nie bojkotuje, ale nawołuje do rozsądku i umiarkowanego spożycia. To samo dotyczy mleka – Jamie bardzo rozsądnie podchodzi do nabiału. W jego książce racjonalna porcja nabiału stanowi element zrównoważonej diety (z wyjątkiem wegan i osób z nietolerancją lub alergią na nabiał o czym również wspomina).

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała o zdjęciach. Jestem estetką i jem oczami. Jeśli coś jest brzydkie to musi być bardzo dobre, żeby chciało mi się jeść. Oglądając tą książkę mam ślinotok. Te dania są takie domowe i apetyczne jednocześnie. Taki perfect mess na talerzu, niby niechlujnie i na szybko, a jednak niewiarygodnie kuszące. Widać w tym rękę profesjonalnego kucharza, który wie co zrobić, aby szparagi były jędrne i mocno zielone, jajko było w punkt, a sos miał widocznie kremową konsystencję.

Nie ma się do czego przyczepić. Książka jest rozsądna, wyważona, przemyślana i ultra apetyczna! Polecam!

Książka dostępna TUTAJ.

---

Biblioteka dietetyka #4 – Sezonowe warzywo – Dominika Wójciak

Najnowsza książka Dominiki Wójciak zachwyca. Wcale mnie to nie dziwi, bo mam na swojej półce zarówno Warzywo jak i Ziarno i każda z nich była dla mnie odkryciem. Dominika jest jedną z niewielu autorek, które są dla mnie inspiracją w najszczerszym tego słowa znaczeniu. To od niej uczę się nowych smaków. Nowych połączeń i zupełnie nowych pomysłów na przygotowanie produktów, które myślałam, że znam.

Za co cenię Dominikę? Za szacunek do produktów. Za to, że z samych warzyw potrafi wyczarować dania, które eksplodują smakiem. Za kreatywność, minimalizm i naturalność. Za to, że telewizja nie zrobiła z niej kolejnej gwiazdki, która piszczy z ekranu. No i za zamiłowanie do nierafinowanego rzepakowego także.

Jeśli sezonowość przyświeca Wam w kuchni, a zamiast szukania truskawek w grudniu wolicie na nie poczekać do maja – koniecznie kupcie tę książkę. Tutaj odkryjecie, że możecie przez całe lato zachwycać się smakiem pomidorów, bakłażanów, brukselki, korzenia pietruszki, fasolki szparagowej, dymki i ogórka. Od Dominiki będziecie mogli nauczyć się, żer ogórek nie musi być na słodko, a z miodem smakuje wybornie. Z tej książki dowiecie się, że pietruszka to nie tylko baza do bulionu, ale też genialny składnik korzennego ciasta. To nie jest kolejna banalna pozycja z klasykami. To jedna z najbardziej odkrywczych gotujących kobiet w tym kraju. Inteligentnie łączy smaki powodując, że danie jest spójne. Pomyślcie: słodka dynia, gorzka brukselka, wędzona papryka, kremowe jajko. A na śniadanie połączenie gryki, natki pietruszki, awokado, gruszki  i imbiru. Przykładów mogłabym mnożyć więcej, ale wolę, żebyście sami odkryli bogactwo smaków jakimi dzieli się autorka w swojej czwartej książce.

Książkę kupicie TUTAJ.

---

Biblioteka dietetyka #4 – Najlepsze przepisy najlepszych restauracji – Restaurant Week

Tę książkę dostałam w prezencie. Prawdopodobnie nie kupiłabym jej samodzielnie i tak sobie teraz myślę „ile by mnie ominęło!”. Książka jest zestawieniem przepisów pochodzących z najlepszych restauracji w Polsce. Nie mówimy tutaj o restauracjach gwiazdkowych i takich, gdzie podaje się mrówki na lodach. Chodzi o restauracje wysokiej klasy, które serwują dania w cenach rozsądnych, gdzie przychodzimy się najeść, a nie zaskoczyć. Wstępną selekcję takich miejsc dwa razy do roku przeprowadza Restaurant Week. W ramach ukłonu do gotujących w ostatniej edycji festiwalu powstała książka.

Co w niej znajdziemy? Przepisy trzech wybranych restauracji z każdego regionu. Restauracji o przeróżnych profilach. Od klasycznej kuchni polskiej, przez mistrzów włoskiej pizzy i makaronów aż po jadłodajnie, które serwują najlepsze steki. Od kogo mielibyśmy uczyć się smażenia wołowiny, jeśli nie od kucharza, który w swoim życiu usmażył ich tysiące. Od kogoś kto podchodzi do 3 składników z takim szacunkiem i precyzją, że sposób przygotowania zajmuje ponad pół strony.

Z Trójmiejskiej sceny kulinarnej wyróżniono wspomniane wyżej steki z Delmonico Cut Steakhouse, Serio oraz Eliksir. Wszystkie te miejsca znam i szanuję. Tutaj nie ma miejsca na przypadki. Delmonico to restauracja, która słynie z tego, że hoduje krowy na własny użytek. W ich restauracji nie ma miejsca dla mięsa hodowanego metoda przemysłową. To ich największa duma. Serio natomiast to restauracja serwująca nowoczesną kuchnię włoską – pizzę z pieca opalanego drewnem (jest ultra chrupiąca), pyszne makarony i jedną z najlepszych zup rybnych w trójmieście.

Tutaj zjecie doskonałe risotto i napijecie się nietuzinkowej lemoniady szałwiowej. W książce Krzysztof Grymm dzieli się przepisem na kremowe risotto z kurkami i polędwicą oraz sposobem na pyszne pistacjowe Semifreddo. Jeśli czytacie mnie regularnie to pewnie już słyszeliście, że Eliksir zachwyca. Wołowina jaka tam jadłam śni mi się do dzisiaj. W książce znajdziecie przepis na ravioli z płynnym żółtkiem. Przygotowanie go to prawdziwe wyzwanie, ale z poradami Pawła Wątora na pewno sobie poradzicie.

Książkę można kupić na stronie Restaurant Week’a TUTAJ.

---

Biblioteka dietetyka #4 – Codzienne fit – Marta Hennig

Martę poznałam już jakiś czas temu i od kilku lat obserwuję jej poczynania w sieci. To bardzo młoda, a jednocześnie ambitna i zdeterminowana dziewczyna. Od lat jest taka sama, nie zmieniła się w sztuczną lalę prosto z zawodów fitness i za to ją cenię. Za naturalność. Za wiedzę. Za to, że nie podąża ślepo za modą i nie promuje kuloodpornej kawy, bo ktoś tak powiedział. To jest genialne. Proste i skuteczne jednocześnie. Takich ludzi nam potrzeba w środowisku fitness. Takich, którzy nie świecą tyłkiem, a intelektem. Od takich osób powinniśmy się uczyć.

Za to samo ceni ją kilkadziesiąt tysięcy czytelników, którzy teraz mają okazję oglądać ją także na papierze. Codziennie fit w wersji książkowej to kompendium wiedzy na temat zdrowego stylu życia. To książka napisana przystępnym językiem, w której każde zdanie brzmi jakbyście słuchali porady przyjaciółki. Wiecie, kogoś kto Was chwyci za rękę i przeprowadzi przez cały ten proces. Od badań profilaktycznych, przez wybór obuwia i metody treningowej, aż po podstawy odżywiania i bardzo dokładnie rozpisane ćwiczenia.

Marta pomimo młodego wieku ma spore doświadczenie, bo od kilkunastu lat trenuje lekkoatletykę. Swoje doświadczenie uzupełniła studiami na Akademii Wychowania Fizycznego – możecie jej w pełni zaufać, bo to połączenie wiedzy, doświadczenia i chodzącej motywacji. Do tego dochodzi lekkie pióro i to wszystko składa się na naprawdę przyjemną lekturę. Zwłaszcza dla początkujących i średnio zaawansowanych, bo to właśnie dla takich zagubionych osób jest ta książka.

W kwestiach żywienia Marta mówi o sobie, że nie jest specjalistką. Wie dużo i dzieli się tym co pewne, natomiast nie sili się na to, aby odpowiedzieć jednoznacznie na największe dietetyczne znaki zapytania jakie obecnie chodzą nam po głowie. Jeśli coś jest kwestią sporną Marta jest bardzo wyważona. Nie straszy laktozą i glutenem tak jak to mają w zwyczaju trenerzy z kursów. Kiedy ktoś podejrzewa u siebie nietolerancję jednego lub drugiego, Marta radzi konsultację z lekarzem i wykonanie badań. Jak nie kochać? No jak?

Dla wszystkich tych, którzy chcieliby mieć na półce książkę, która uczy jak żyć – polecam!

Link do bloga Marty – www.codzienniefit.pl

A książkę możecie zamówić najtaniej TUTAJ.

---

Kolejna partia cudowności kulinarno-dietetycznych już do mnie jedzie. A ja jak zwykle pytam co Wy mi polecacie?