
Dlaczego wciąż nie udało Ci się schudnąć? 5 najbardziej prawdopodobnych powodów
- 07 lipca, 2017
- od
- Viola Urban
Jak dobrze wiemy, odchudzanie to nie jest łatwa sprawa. Prawie każdy dietetyk i trener personalny ma na ten temat osobiste zdanie i usilnie stara się doprowadzić każdego delikwenta do głębokiego przeświadczenia, że bez „indywidualnie dobranej diety” i „indywidualnie dobranych ćwiczeń” nie da się osiągnąć satysfakcjonującej sylwetki. Na pewno pod okiem specjalisty jest łatwiej, ale na pewno nie można powiedzieć, że się nie da. Stworzyłam zatem dla Was skoncentrowane zestawienie 5 powodów dlaczego wciąż nie udało Ci się schudnąć.
Przeszkadza Ci czas
Nie mogło być inaczej. Czas jest na pierwszym miejscu. Jak mawiał klasyk „nie przytyłaś wczoraj, nie schudniesz jutro” i w tym zawiera się odpowiedź na wyżej zadane pytanie, która jest prawdziwa w ponad 80% przypadków. Konsekwencja w działaniu jest szczególnie istotna w przypadku osób, które nadprogramowych kilogramów nazbierały sporo. Podstawowa szkoła dietetyki mówi – zdrowe odchudzanie zakłada, że gubienie tkanki tłuszczowej zawiera się w ramach 2-4 kilogramów miesięcznie. Oznacza to, że średnio każdego dnia miesiąca należy ograniczyć spożycie kalorii o 500-1000 dziennie w stosunku do zapotrzebowania organizmu, aby osiągnąć ten efekt. Dla wielu osób gubienie 0,5 kilograma tkanki tłuszczowej tygodniowo to śmieszna propozycja, dlatego woli sięgnąć po innowacyjne rozwiązania oparte o wszelkiego rodzaju detoksy, monodiety, niefizjologiczny rozkład makro, radykalna suplementację, a nawet głodówki. Czy to działa? Owszem, na krótką metę tak, ale gwarantuję Ci efekt jojo.

Recepta
Jeśli raz na zawsze chcesz się pozbyć oponki, musisz być konsekwentna, cierpliwa i przede wszystkim nie pozwolić sobie na popadanie w skrajności. Stosowanie diety o bardzo niskiej kaloryczności być może pozwoli Ci gubić nawet 6kg miesięcznie, ale Twój metabolizm tak zwolni, że później będziesz gonić z patelnią tego, który Ci to polecił. Nie ma cudów kochanie, a jeśli ktoś Ci je obiecuje, to zapewne liczy na Twoje pieniądze i w nosie ma Twoje zdrowie.
Odchudzanie samą dietą
Czy da się schudnąć bez ćwiczeń? Da się. Czy to dobre rozwiązanie. Nie. Nawet jeśli zgubisz kilka kilogramów, to nie łudź się, że była to sama tkanka tłuszczowa. Deficyt energetyczny połączony z bardzo niską aktywnością fizyczna sprawia, że redukujemy nie tylko fałdki, ale też bicepsy. Sorry, takie życie. Weź pod uwagę też to, że tkanka mięśniowa to tkanka aktywna, zużywająca energię. Tkanka tłuszczowa (w szalenie dużym uproszczeniu biologicznym) leży odłogiem i wkurza. Wniosek: mniej tkanki mięśniowej – wolniejszy metabolizm. Po takiej mało aktywnej redukcji i ciągłym braku ruchu radzę nie zwiększać kaloryczności, bo będzie jeszcze gorzej (oczywiście mowa tutaj o błędny kole).

Recepta
Idź na siłownię! A po każdym treningu regeneruj mięśnie posiłkiem potreningowym. Jeśli odchudzasz się dietą 1500 kcal to Twoja sprawa, ale po treningu wrzuć dodatkowy posiłek – 20-30 g łatwo przyswajalnego białka i 4 razy więcej węglowodanów. Dodatkowe kilkaset kalorii nie zaprzepaści Twojej redukcji, a pomoże chronić mięśnie.
Liczysz tylko kalorie
Jeśli wciąż się wydaje, że dieta o niskiej kaloryczności to klucz do sukcesu, to muszę wyprowadzić Cię z tego błędu. Wyobraź sobie, że 1500 kcal z drożdżówki na śniadanie, energetyka i bułki z serem na drugie, wrapa ze stacji na obiad i gotowej sałatki na kolację, to nie to samo co rozsądna, urozmaicona dieta oparta o odżywcze, niskoprzetworzone produkty. Dlaczego tak jest? Oto kilka powodów
a) Twoja dieta nie zawiera dostatecznej ilości pełnowartościowego białka – tracisz przez to mięśnie, a Twój organizm zwalnia metabolizm
b) Twoja dieta nie zawiera odpowiednio dużo tłuszczu – jesteś ciągle głodna, Twój organizm dosłownie wariuje ze stresu, a pokrycie zapotrzebowania na NNKT sięga dna
c) Twoja dieta opiera się na węglowodanach o wysokim indeksie glikemicznych i dużym stopniu przetworzenia – doprowadzasz do wahania poziomu glukozy we krwi, pomimo deficytu kalorycznego odkładasz tkankę tłuszczową i nie potrafisz jej stamtąd wyciągnąć

Recepta
Zainstaluj pierwszą lepszą aplikację mobilną, która umożliwi Ci zliczenie makro. Załóż na początek 1 g białka na kilogram masy ciała (lub 1,5 jeśli jesteś bardzo aktywna), około 30-35% zaplanowanej kaloryczności z dobrych jakościowo tłuszczów i uzupełnij wszystko węglowodanami stawiając na wysoką zawartość błonnika, jak najniższy stopień przetworzenia, jakość i duże urozmaicenie. Nie licz na to, że wyliczenie makro na jajkach, płatkach owsianych, ryżu, oleju i kurczaku przejdzie. Takie rzeczy może Wam wmówić każdy, kto nie potrafi ułożyć planu żywieniowego bez suplementacji. Jeśli nie masz czasu na przygotowanie urozmaiconego planu, poproś dietetyka o przykładowy jadłospis dostosowany do Twoich potrzeb na redukcji. Nie musisz chodzić do dietetyka co tydzień, aby przyniosło to efekty. Jeśli dietetyk w Twoim mieście nie chce przygotować Ci planu na 7 dni bez dodatkowych konsultacji – odezwij się do mnie – za jednorazową opłatą zrobimy szybką diagnozę i wyliczymy dla Ciebie idealne proporcje produktów (wioleta@okiemdietetyka.pl).
Liczysz tylko makro
Może Ci się wydawać, że skoro liczysz makro to sprawa załatwiona. Ale Ty liczysz i wciąż nie chudniesz… Dlaczego tak może być? Być może dlatego, że Twój organizm ma jakieś niedobory. Być może uległaś modzie na okrajanie z diety kolejnych produktów, bo laktoza zła, bo gluten zły, strączki antyodżywcze, orzechy zbyt bogate w omega-6, owoce przecukrzone, warzywa sztucznie pędzone, ryby zanieczyszczone, a zamian tego Twoja dieta składa się obecnie z jajek, mięsa, ryżu i oleju kokosowego z brokułami. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby stwierdzić nadciągające tsunami niedoborów. Jeśli wciąż się zastanawiasz dlaczego jest tylu fanów diety eliminacyjnej to zapytaj się ich o zalecaną suplementację. Daję sobie rękę odciąć, że będą chcieli nakłonić Cię do zażywania co najmniej jednej multiwitaminy i jeszcze kilku innych wspomagaczy. Możesz iść drogą na skróty, liczyć makro i wydawać fortunę u producentów odżywek, albo potrząsnąć głową i zastanowić się czy na pewno chcesz z roku na rok być bliżej ortoreksji (patologicznej obsesji na punkcie spożywania wyłącznie „zdrowej żywności”).

Recepta
Stawiaj na jakość produktów diety i kupuj produkty różnorodne. Warzywa i owoce zmieniaj sezonowo. Wtedy unikniesz morderczych komentarzy „po cholerę jesz truskawki, przecież dzisiaj żywność jest jałowa, a truskawki mają tylko 5% wartości tego co jest napisane w tabelach”. Po pierwsze ten ktoś nigdy nie dotarł do źródła tych rewolucyjnych wiadomości, a po drugie mimo, że nie ma racji, lepiej jeść to co prosto z pola od rolnika niż to co leciało do nas samolotem i leżakowało w chłodni kolejnych kilka(naście) dni. Wprowadź do diety bogate w błonnik, witaminy z grupy B, magnez i cynk produkty pełnoziarniste. Jeśli możesz jeść nabiał, nie rezygnuj z niego i stawiaj na ten naturalny, a jeśli masz wątpliwości zanim go wykluczysz, zdiagnozuj się! Nie okrawaj swojej diety o kolejne produkty, bo to prosta droga do niedożywienia jakościowego lub uzależnienia od piguł.
Coś Ci dolega
Istnieje jeszcze 5 opcja, która nie ma nic wspólnego z Twoim samozaparciem, częstotliwością przebywania na siłowni, kalorycznością, jakością diety czy rozkładem makro. Są to Twoje niezdiagnozowane schorzenia. Jest wiele chorób, które na różnych poziomach utrudniają lub niemal uniemożliwiają nam utratę wagi. Zaburzenia gospodarki węglowodanowej, niedoczynność tarczycy, choroba Hashimoto, Zespół Policystycznych Jajników, a nawet depresja mogą powodować, że nie jesteś w stanie gubić tkanki tłuszczowej równie efektywnie co zdrowi ludzie stosując te same metody.

Recepta
Jeśli masz podejrzenia – udaj się do dobrego lekarza i skonsultuj swoje obawy. Być może to tylko fałszywy alarm, a być może Twój organizm tym, że nie pozwala Ci schudnąć daje Ci sygnał, że coś jest nie tak. Wyrównanie choroby farmakologicznie i wprowadzenie odpowiednich modyfikacji diety mogą pomóc Ci o wiele szybciej niż samodiagnoza, wieczne podejrzenia i brak jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.
Mi pozostaje życzyć Ci powodzenia i zacząć szukać rozwiązań u źródła. Już wiele razy słyszałam, że ta dieta jest bez sensu, ale jakieś tabletki na pewno pomogą. Wiele razy widziałam jak ludzie wiedzieli lepiej i liczyli na spalacze tłuszczu. A tak naprawdę nic nie zastąpi zdrowego rozsądku, konsekwencji, aktywności fizycznej i regularnych badań.
Mam na imię Viola Urban i wyzwolę w Tobie apetyt na zdrowe odżywienie. Od ponad 10 lat, razem ze wspierającymi blog ekspertami, dzielę się wiedzą, opinią i inspiracjami kulinarnymi. Czytając nasze wpisy poznasz podstawowe i zaawansowane informacje z zakresu zdrowego odżywiania i nauczysz się gotować naprawdę smacznie. Znajdziesz tutaj teksty merytoryczne, przepisy kulinarne, recenzje produktów, restauracji i książek, a także trochę motywacji i prawdziwych historii. Rozgość się - ten blog powstał dla Ciebie!